okładka

Dzienniki i zapiski. T. 5, 1954-1955

Osiecka, Agnieszka (1936-1997)., Felberg-Sendecka, Karolina Redakcja, Prószyński Media, Fundacja Okularnicy imienia Agnieszki Osieckiej

Rok wydania: 2018.

Osiecka, Agnieszka (1936-1997) (1936-1997)., Poeci polscy, Dzienniki, 1901-2000, 1945-1989

Autor
Osiecka, Agnieszka (1936-1997).
Felberg-Sendecka, Karolina Redakcja
Prószyński Media
Fundacja Okularnicy imienia Agnieszki Osieckiej
Tytuł
Dzienniki i zapiski. T. 5, 1954-1955
ISBN
978-83-8123-062-9 (Prószyński Media) : zł 59,90
Miejsce wydania
Warszawa :
Wydawnictwo
Prószyński i S-ka - Prószyński Media : we współpracy z Fundacją Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej,
Rok wydania
2018.
Objętość
831, [1] strona :
Rozmiary
25 cm.
Seria
Dzienniki / Osiecka ; T. 5
UKD
821.162.1(091)-1"19"
929-051(438)"19"
Informacje dodatkowe
Książka powstała we współpracy z Fundacją Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej. Zdjęcia z Archiwum Fundacji.
Na wyklejce drzewo genealogiczne Agnieszki Osieckiej.
Indeksy. Indeksy.
Hasła przedmiotowe
Osiecka, Agnieszka (1936-1997) (1936-1997).
Poeci polscy
Dzienniki
1901-2000
1945-1989
Streszczenie
Osiecka zakochana, osądzana i bezlitośnie szczera w swoich zapiskach. Kolejny tom dzienników, bez którego nie sposób zrozumieć dziś Agnieszki Osieckiej. „Wolę być Niekochaną niż Grafomanem” – notuje. Osiecka w latach 1954–1955 poznaje jednego z najważniejszych mężczyzn swojego życia, debiutuje w STS-ie i ma szansę wrócić na łono Związku Młodzieży Polskiej, ale nie obejdzie się bez ostrej oceny kolegów i koleżanek. Ona – zawsze kilka kroków do przodu przed innymi. Rozwija swoje talenty i świetnie punktuje epokę. Rok 1955 był przełomem w życiu Agnieszki Osieckiej, ale ona wtenczas tego nie wiedziała. Owszem, co nieco przeczuwała, niczego jednak nie mogła wiedzieć na pewno. Znamienne, że notując wrażenia z ważnej wystawy w Zachęcie, przy obrazie „Zraniony stół” Fridy Kahlo postawiła dwa znaki zapytania. Z pewnością wielu czytelników będzie zaskoczonych obrazem poetki, jaki wyłania się z kart tej książki. Początek 1954 r. był dla Agnieszki Osieckiej czasem niezwykle trudnym. Sąd Centralny ZG ZMP zajmował się wówczas kwestią jej ewentualnego powrotu do organizacji. Podczas obrad koledzy ze studiów dziennikarskich zarzucali jej niesłychane rzeczy, np. „obcość m.in. w… uczesaniu”. Zarzekali się nawet, że jeśli dojdzie do rehabilitacji Osieckiej, oni rzucą legitymacjami. Takie rzeczy działy się wiosną, potem było już tylko gorzej. Osiemnastoletnia diarystka odkryła bowiem, że „ma w sobie dwie istoty, które siebie wzajemnie nienawidzą”. Jedną z nich była beznadziejna sentymentalistka, drugą – kobieta na wskroś próżna. Moje »powodzenie« jest zagadką dla mnie i dla moich najbliższych. […] Im większa jest moja obojętność dla »nich wszystkich« i im bardziej mnie męczą, tym więcej ich się koło mnie kręci. I tym »energiczniej«. Ale »próżność« nie pozwala mi dać im ostatecznego »kosza«. Raz więc pisała o sobie: Dochodzę do wniosku, że gdybym miała ciut większy temperament, to byłaby ze mnie nie lada kurwa. Chwilę potem reflektowała się i składała najrozmaitsze przyrzeczenia: Jeżeli za 3–5 lat nie przestanę być taka jak teraz i jeżeli Janusz będzie taki jak teraz, to wyjdę za niego za mąż. […] I jeszcze jedno postanowienie: nigdy, nigdy już nie »uwiodę« chłopaka ot, tak, »dla sportu«. Jeżeli się kiedyś kimś zajmę, to tylko dlatego, że zakiełkuje we mnie jakieś prawdziwe uczucie. Aż w końcu stało się – zakochała się bez wzajemności w pewnym Ryśku, którego nie umiała do siebie przywiązać, bo to był „człowiek-artysta, człowiek-treść, człowiek-bogactwo, a nie chłopczyk, którego treścią jest nic albo trochę, marzeniem ja, a on dla mnie – niewiele więcej ponad »rzęsy i loki« – zdobycz!”. Osiecką twórczo rozwijały rozczarowanie, rozpacz i niespełnienie. Nic więc dziwnego, że w pierwszej połowie 1955 r. zaczęła wreszcie publikować teksty w prasie kulturalnej, zorganizowała z przyjaciółmi teatrzyk, a potem DSS, w końcu też wzięła się do przekładania poezji rosyjskiej. Latem spotkała Witolda Dąbrowskiego – jednego z najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Chwilę później zadebiutowała w STS-ie jako autorka tekstu piosenki. Choć stała się modna i popularna, histeryzowała, że w porównaniu z kolegami z STS-u niczego jeszcze nie osiągnęła. Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że niespełnienie artystyczne u dziewiętnastolatki to „histeria i… próżność”, z drugiej – marzyła o napisaniu „epopei »antyodwilżowej«”, w której wyraziłaby swój niejednoznaczny stosunek do ówczesnych przemian społeczno-politycznych. Wolę […] być Niekochaną niż Grafomanem – deklarowała. Szkopuł w tym, że jako pisarka czuła się bardzo niepewnie: Straszne jest to, że usiłuję opisywać świat tylko dlatego, że nie umiem go namalować. Kombinowała, że może powinna wyjść za mąż za malarza: Mogłabym temu człowiekowi wiele pomóc. Skąd wiem? Ot, choćby ze zdziwionych okrzyków Byka – »Ty się znasz!!«. Mogłabym pomóc, a sama miałabym jakąś cząsteczkę siebie w tym jego malowaniu.
020
%a 9788381230629
080
%a 821.162.1(091)-1"19"
080
%a 929-051(438)"19"
100
%a Osiecka, Agnieszka %d (1936-1997).
245
%a Dzienniki i zapiski. %n T. 5, %p 1954-1955 /
260
%a Warszawa : %b Prószyński i S-ka - Prószyński Media :%b we współpracy z Fundacją Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej, %c 2018.
300
%a 831, [1] strona : %b faksymilia, fotografie, errata ;%b faksymilia, fotografie, errata ; %c 25 cm.
490
%a Dzienniki / Osiecka ; %v T. 5
500
%a Książka powstała we współpracy z Fundacją Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej. Zdjęcia z Archiwum Fundacji.
500
%a Na wyklejce drzewo genealogiczne Agnieszki Osieckiej.
504
%a Indeksy.%a Indeksy.
520
%a Osiecka zakochana, osądzana i bezlitośnie szczera w swoich zapiskach. Kolejny tom dzienników, bez którego nie sposób zrozumieć dziś Agnieszki Osieckiej. „Wolę być Niekochaną niż Grafomanem” – notuje. Osiecka w latach 1954–1955 poznaje jednego z najważniejszych mężczyzn swojego życia, debiutuje w STS-ie i ma szansę wrócić na łono Związku Młodzieży Polskiej, ale nie obejdzie się bez ostrej oceny kolegów i koleżanek. Ona – zawsze kilka kroków do przodu przed innymi. Rozwija swoje talenty i świetnie punktuje epokę. Rok 1955 był przełomem w życiu Agnieszki Osieckiej, ale ona wtenczas tego nie wiedziała. Owszem, co nieco przeczuwała, niczego jednak nie mogła wiedzieć na pewno. Znamienne, że notując wrażenia z ważnej wystawy w Zachęcie, przy obrazie „Zraniony stół” Fridy Kahlo postawiła dwa znaki zapytania. Z pewnością wielu czytelników będzie zaskoczonych obrazem poetki, jaki wyłania się z kart tej książki. Początek 1954 r. był dla Agnieszki Osieckiej czasem niezwykle trudnym. Sąd Centralny ZG ZMP zajmował się wówczas kwestią jej ewentualnego powrotu do organizacji. Podczas obrad koledzy ze studiów dziennikarskich zarzucali jej niesłychane rzeczy, np. „obcość m.in. w… uczesaniu”. Zarzekali się nawet, że jeśli dojdzie do rehabilitacji Osieckiej, oni rzucą legitymacjami. Takie rzeczy działy się wiosną, potem było już tylko gorzej. Osiemnastoletnia diarystka odkryła bowiem, że „ma w sobie dwie istoty, które siebie wzajemnie nienawidzą”. Jedną z nich była beznadziejna sentymentalistka, drugą – kobieta na wskroś próżna. Moje »powodzenie« jest zagadką dla mnie i dla moich najbliższych. […] Im większa jest moja obojętność dla »nich wszystkich« i im bardziej mnie męczą, tym więcej ich się koło mnie kręci. I tym »energiczniej«. Ale »próżność« nie pozwala mi dać im ostatecznego »kosza«. Raz więc pisała o sobie: Dochodzę do wniosku, że gdybym miała ciut większy temperament, to byłaby ze mnie nie lada kurwa. %b Chwilę potem reflektowała się i składała najrozmaitsze przyrzeczenia: Jeżeli za 3–5 lat nie przestanę być taka jak teraz i jeżeli Janusz będzie taki jak teraz, to wyjdę za niego za mąż. […] I jeszcze jedno postanowienie: nigdy, nigdy już nie »uwiodę« chłopaka ot, tak, »dla sportu«. Jeżeli się kiedyś kimś zajmę, to tylko dlatego, że zakiełkuje we mnie jakieś prawdziwe uczucie. Aż w końcu stało się – zakochała się bez wzajemności w pewnym Ryśku, którego nie umiała do siebie przywiązać, bo to był „człowiek-artysta, człowiek-treść, człowiek-bogactwo, a nie chłopczyk, którego treścią jest nic albo trochę, marzeniem ja, a on dla mnie – niewiele więcej ponad »rzęsy i loki« – zdobycz!”. Osiecką twórczo rozwijały rozczarowanie, rozpacz i niespełnienie. Nic więc dziwnego, że w pierwszej połowie 1955 r. zaczęła wreszcie publikować teksty w prasie kulturalnej, zorganizowała z przyjaciółmi teatrzyk, a potem DSS, w końcu też wzięła się do przekładania poezji rosyjskiej. Latem spotkała Witolda Dąbrowskiego – jednego z najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Chwilę później zadebiutowała w STS-ie jako autorka tekstu piosenki. Choć stała się modna i popularna, histeryzowała, że w porównaniu z kolegami z STS-u niczego jeszcze nie osiągnęła. Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że niespełnienie artystyczne u dziewiętnastolatki to „histeria i… próżność”, z drugiej – marzyła o napisaniu „epopei »antyodwilżowej«”, w której wyraziłaby swój niejednoznaczny stosunek do ówczesnych przemian społeczno-politycznych. Wolę […] być Niekochaną niż Grafomanem – deklarowała. Szkopuł w tym, że jako pisarka czuła się bardzo niepewnie: Straszne jest to, że usiłuję opisywać świat tylko dlatego, że nie umiem go namalować. Kombinowała, że może powinna wyjść za mąż za malarza: Mogłabym temu człowiekowi wiele pomóc. Skąd wiem? Ot, choćby ze zdziwionych okrzyków Byka – »Ty się znasz!!«. Mogłabym pomóc, a sama miałabym jakąś cząsteczkę siebie w tym jego malowaniu.
600
%a Osiecka, Agnieszka %d (1936-1997)%d (1936-1997).
648
%a 1901-2000
648
%a 1945-1989
650
%a Poeci polscy
655
%a Dzienniki
700
%a Felberg-Sendecka, Karolina %e Redakcja
710
%a Prószyński Media
710
%a Fundacja Okularnicy imienia Agnieszki Osieckiej
920
%a 978-83-8123-062-9 (Prószyński Media) : zł 59,90